Sara to dziewczyna chodząca do równoległej klasy, która jakiś miesiąc temu zapytała mnie, która godzina- nawiasem mówiąc zegar bił wówczas 11.37. Wcześniej nigdy nie zwróciłem na nią uwagi, ale po tym jak po raz pierwszy usłyszałem jej delikatny głos nie mogłem oderwać od niej wzroku. Codziennie wstawałem rano widząc przed oczami jej oblicze. Myślę, że może i ona miewała podobne halucynacje bo czasami podczas lunchu widziałem jak spogląda w stronę naszego stolika -być może dlatego, że ja godzinami wpatrywałem się w miejsce, w którym siedziała. W gruncie rzeczy po tym małym incydencie z zegarkiem nie rozmawialiśmy ze sobą i pewnie tak by już zostało gdyby nie fakt, że mój dobry kumple Shon ma mówiąc kolokwialnie nadzianych starych i pewnego dnia przyszedł do szkoły trzymając w ręku dwa bilet na występ jej ulubionej kapeli, która w weekend miała wystąpić w naszym mieście. W tedy jeszcze nie wiedziałem co gra ten zespół, ale zdziwienie Sary kiedy podszedłem do niej by zaprosić ją na nadchodzący imprezę powinno dać mi do myślenia zwłaszcza, że wyraźnie nie była zaszokowana faktem, że to ja ją zapraszam, a tym gdzie chcę ją zabrać. Oczywiście kiedy powiedziałem, że jestem w pełni świadom tego do kąt chciał bym udać się w jej towarzystwie zgodziła się od razu, przytuliła mnie, pocałowała w policzek i z krzykiem ucieka do swoich koleżanek.
Bylem nią zauroczony i wydawało mi się, że wszystko co jej dotyczy jest tak idealne, że pewnie kapela, na której koncert się wybieramy i mnie przypadnie do gustu. Nawet nie wpadło mi do głowy, żeby wygooglować sobie w internecie jakiś znany kawałek i przesłuchać go przed wyjściem. Powiem w prost TO BYŁ NAJWIĘKSZY BŁĄD MOJEGO ŻYCIA. Prawdopodobnie gdybym to zrobił od razu odwołał bym randkę, zmienił nazwisko, załatwił sobie lewe papiery i wyemigrował do Singapuru.
W dzień naszego spotkania przyszedłem po nią nieco wcześniej i razem udaliśmy się na krótki spacer i lody. Nie zaprzeczę wyglądała nieziemsko, ale nic po za tym, prawdopodobnie kilo tapety, którego normalnie na sobie nie nosiło spowodowało zbyt duże obciążenie i jakieś 99% mózgu wypłynęło jej uszami.
Okazało się, że moja wybranka jest w stanie rozmawiać a) o ubraniach b) o gwiazdach, o których ja nigdy wcześniej nie słyszałem i c) o innych ludziach, których ja nigdy nie miałem okazji spotkać. Już w tedy wiedziałem, że jest źle, ale nie przeczuwałem, że może być jeszcze gorzej jednak kiedy na koncertowej scenie w towarzystwie 102834873425428949728352857198124612467267324 reflektorów pojawiła się wokalistka o skrzekliwym głosie wraz z ubranymi w cekinowe stroje gitarzystami miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Występ trwał ponad dwie godziny i jak mniemam w całości leciał z play backu. Nie znam się specjalnie na ludzkim organizmie, ale odnoszę nie jasne wrażenie, że są rzeczy, których nie da się robić grając na gitarze równocześnie będąc małą kiepską gwiazdką pop. Jak by tego było mało w połowie koncertu Sara powiedziała mi coś o czym sam prawdopodobnie nawet bym nie pomyślał. Ta skrzekliwa wokalistka w rzeczywistości była nikim innym jak wokalistą przed mutacją. Ta informacja załamała mnie w takim stopniu, że przestałem już nawet udawać, że dobrze się bawię. Stałem w glanach pośród ubranych na różowo nastolatek i tak nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzył by w to, że dobiegające do moich uszu dźwięki mogą mi się podobać.
Do tego wszystkiego pod koniec koncertu doszedłem do bardzo ciekawego wniosków mianowicie wiszę teraz Shonowi nie małą sumkę pieniędzy. Genialnie za jednym razem straciłem nie tylko honor i nadzieję pokładaną w moje rówieśniczki, ale i najbliższą wypłatę z baru kanapkowego
Rebeca
Tak jak pozostałe :) i ten jest super ;* czekam na następny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA ! :D
OdpowiedzUsuńZnowu :) Więcej u mnie. http://burn-harry-styles.blogspot.com/
W zakładce LBA